środa, 28 marca 2012

Dwadzieścia osiem

-Harry ja-chciałam mówić dalej, ale przerwał mi
-nie musisz nic mówić-powiedział odkładając laptopa na bok-Oscar mi wszystko powiedział, wytłumaczył-na te słowa zatkało mnie.
Może i znałam krótko Oscara, ale za to dobrze, można powiedzieć nawet, że wystarczająco dobrze.
Nie spodziewałam się tego, że porozmawia z Harrym, czy coś.
Ciekawiło mnie to, co powiedział Oscar, Hazzie. Miałam nadzieję,
że nie naopowiadał mu jakiś głupot. Ale raczej nie miałam obawy o to,
ponieważ Harry miał uśmiechniętą minę, a nie jakąś smutną.
Po obserwowaniu jeszcze wyrazu twarzy Harrego, miałam już pewność,
że nie naopowiadał mu jakiś głupstw pod tytułem
''Twoja dziewczyna Cię zdradziła i to ze mną'' czy ''Przespałem się z Nią'' czy też inne głupstwa.
Leżeliśmy w siebie wtuleni. Cieszyłam się Jego obecnością. Cieszyłam się, że jest ze mną...
Nie mogłam zrozumieć jak tak sławna osoba zakocha się w zwykłej osobie,
jaką jestem ja... Nie spodziewałam się tego.
Nie wierzyłam w to, że On odwzajemni moje uczucia.
Ale jednak tak się stało. Jesteśmy już ze sobą prawie miesiąc.
Najgorsze jest to, że to może być tylko głupie zauroczenie z Jego strony,
z mojej natomiast to na pewno nie mogło być zauroczenie.
Przy nim czułam się inaczej.
Przy nim wszystko stawało się łatwiejsze...
W ciszy leżeliśmy w swoim towarzystwie. Ta cisza nie przeszkadzała nam. Czasami lubiliśmy sobie pomilczeć, w międzyczasie pomyśleć nad tym co będzie dalej, jak to wszystko się potoczy...
Było...hmm, było jak by to powiedzieć może ''idealnie''?
Tak na pewno było idealnie... No bo co może być jeszcze lepszego od tego,
że ma się przy sobie osobę, którą się kocha, z którą się chce spędzić resztę życia,
jednak nigdy nie wiemy co ta druga osoba sobie myśli i tu jest problem.
Chciałabym żebyśmy zawsze byli razem, żebyśmy się wspierali...
Żeby nigdy nic nas nie rozdzieliło.
Jednak już za trzy dni rozłączymy się.
Nie wiem na jak długo.
Tak rozłączymy się, ponieważ chłopaki wylatują do Londynu dawać kolejne koncerty,
a ja co?
A ja muszę być w Hiszpanii z rodziną, bez chłopaka, bez kuzyna, bez bliskich mi przyjaciół...
Nie wiem jak ja wytrzymam ten rok szkolny...
Tak...znowu szkoła...do której trzeba chodzić, żeby zdobywać wykształcenie...
''Ale co dalej?''-to pytanie pozostało w mojej głowie dopóki nie zasnęłam.

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno do pokoju wprost na łóżko,
w którym spałam razem z Hazzą. Przekręciłam się z trudnością na bok,
gdyż na mnie spoczywała Jego ręka,
obróciłam się w Jego stronę i zobaczyłam uśmiechającego się przez sen Harrego.
Słodki widok, na sam ten widok uśmiechnęłam się,
zabrałam powoli Jego rękę z siebie i wygrzebałam się po cichu z łóżka,
przy czym sprawdziłam która godzina. Dochodziła dwunasta w południe.
Podeszłam do szafy wyciągnęłam krótkie spodenki, bokserkę i udałam się do łazienki,
gdzie wykonałam poranne czynności. Ubrałam wyciągnięte ciuchy,
lekko pomalowałam i wyszłam z łazienki do pokoju gdzie jeszcze spał Harry.
Nie chcąc Go budzić napisałam mu karteczkę:
'' Nie chciałam Cię budzić.Jestem z Maddy na zakupach. Będę wieczorem. Kocham Cię ♥''
Tak właśnie, Maddy wiem wyda to się dziwne, ale wybaczyłam jej,
no bo w końcu każdy po pijaku robi różne głupie rzeczy i w ogóle,
a po za tym nie mogłabym, żyć z nią w niezgodzie.
Nie mówiąc nic jej wcześniej zeszłam jedno piętro na dół i udałam się do jej pokoju.
Stanęłam przed drzwiami prowadzącymi do jej pokoju.
Nacisnęłam klamkę i popchnęłam drzwi do przodu, przy czym przekraczając próg.
Spojrzałam na łóżko, które było na przeciwko drzwi.
Była w nim Maddy, z...

__________________________________________
Hmm.. Można powiedzieć, że trochę dłuższy ale nie za bardzo..
Przepraszam, że nie dodawałam dziesięć dni, ale miałam masę nauki.. ;c
Przepraszam, że Was zaniedbywałam...
Postaram się to zmienić. ;) Ale nic nie obiecuję, żeby  nie było.
kolejny rozdział wstawię gdy pojawi się ok.15 komentarzy. ;)
Liczę na Was. ♥
Zapraszam na mojego drugiego bloga :

http://wagerofloveandtruelove.blogspot.com/

niedziela, 18 marca 2012

Dwadzieścia siedem

Obudziłam się wtulona zamiast w tego JEDYNEGO to w poduszkę. Chwyciłam telefon,
który leżał pod poduszką i spojrzałam na godzinę, było przed trzynastą.
Łał, ta godzina, a ja jeszcze spałam, ale cóż nie dziwię się w końcu poszłam o trzeciej w nocy spać. Mniej więcej się wyspałam. Nie chciało mi się zwlekać z łóżka więc jeszcze sobie poleżałam...
Drzwi się lekko uchyliły,
szybko zamknęłam oczy i udawałam, że śpię.
Słyszałam cichutkie kroki zmierzające w stronę łóżka,
ktoś usiadł na łóżku i przysunął się bliżej mnie,
w końcu złożył swój pocałunek na moich ustach, otworzyłam oczy i pogłębiłam go...
Nie mógł być to nikt inny niż Hazza.
-przepraszam, nie chciałem Cię obudzić-wyszeptał mi do ucha
-nie obudziłeś mnie-odpowiedziałam mu i pocałowałam Go.
Szybkim ruchem wstałam z łóżka, żeby mnie na nim nie przytrzymał i podbiegłam do garderoby wyciągając z niej ubranie na dzisiaj i znikając za drzwiami łazienki.
Wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic,
umyłam twarz zęby i przebrałam się w naszykowane ubranie.
Po czym wyszłam z łazienki do pokoju, gdzie siedział na łóżku Harry z laptopem na kolanach i coś zawzięcie czytał.
Nie chcąc mu przeszkadzać wyszłam z pokoju i skierowałam się na dół do kuchni,
gdzie chciałam sobie zrobić coś do jedzenia bo byłam głodna. Po zjedzonym bardzo późnym,
śniadaniu zasiadłam na kanapie w salonie przed telewizorem.
Jakoś dziwnie cicho było w domu.
Zastanawiałam się gdzie ta banda 4/5 członków poszła, że tak cicho.
No nic, postanowiłam o tym nie myśleć i oglądałam serial ''plotkara''.
Do salonu weszła pewna osoba, która prawdopodobnie chce zniszczyć mój związek z Harrym, a mianowicie Maddy.
-Ashley przepraszam, nie wiem co mnie napadło, ja tego nie chciałam-zaczęła mówić siadając na fotelu.
-dobrze wiesz, że chciałaś-powiedziałam trochę wściekła, no bo jak mogłabym nie być?-zawsze mi mówiłaś, że chciałabyś z Nim być, mówiłaś mi, że Go kochasz... wszystko mi mówiłaś, nie pamiętasz?
-no tak, ale nie powinnam Go całować
-no właśnie, nie powinnaś tego robić, ale zrobiłaś
-wybacz mi to się nie powtórzy
-mam kolejny raz Ci wybaczać, mam kolejny raz Ci uwierzyć?
-tak, musisz mi wybaczyć, w końcu będziemy siostrami
-zawsze chciałam mieć siostrę, ale nie taką, która całuje się z chłopakiem swojej przyjaciółki...-powiedziałam wstałam i wyszłam z salonu Poszłam na górę do pokoju do Harrego, który ciągle miał tego laptopa na kolanach.
-co to ma być?-spytał pokazując mi zdjęcia na laptopie, którego skierował w moją stronę.

                                                                         _
Wiem, wiem, krótki, ale jakoś nie mam weny...
Kolejny rozdział postaram się dodać dłuuugi..
Ale coś mi się wydaje, że nie pojawi się on w najbliższych dniach, bo potrzebuję czasu do napisania... I przepraszam, że taki krótki...
Trzymajcie się ;*
I zapraszam na bloga :

środa, 14 marca 2012

INFORMACJA

hej wszystkim czytającym ten blog ! ;* <3

Mam dla was wiadomość...

Nie wiem czy dobrą czy złą...

Po prostu wiadomość. ;)

Dziś w nocy na kartkach papieru powstał nowy temat na blog..

I dziś o właśnie przed chwilą jest on już na moim nowym blogu !
A oto link :

http://wagerofloveandtruelove.blogspot.com/



Mam nadzieję, że spodoba wam się ;)

Liczę na waszą opinię, nowego bloga pod tytułem
(po angielsku) '' Wager Of Love & True Love ''( po polsku) '' zakład miłosny & prawdziwa miłość ''

wtorek, 13 marca 2012

Dwadzieścia sześć

-a jak?!-spytałam, a z oczu wylało się morze łez
-Harry co Ty jej zrobiłeś?-spytali jednocześnie chłopcy
-całował się z Maddy- odpowiedziałam za Niego
-to ona mnie całowała-bronił się Hazza.
-i co mam Ci uwierzyć?-spytałam wchodząc po schodach, za sobą usłyszałam dalszą rozmowę chłopaków, którzy mówili, że to ona go całowała...ale nie miałam takiej pewności, w końcu byli oni przyjaciółmi, mogli to powiedzieć, bo Harold o to ich poprosił... No nic zniknęłam w pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko. Do drzwi rozległo się pukanie. Nie odpowiedziałam nic, w drzwiach ukazała się głowa Zayna.
-mogę?-spytał zaglądając do pokoju
-no jak już jesteś-odpowiedziałam i usiadłam, a obok mnie Zayn
-Ashley-chwila ciszy-wiem, że mi nie uwierzysz ale Harry mówi prawdę
-a niby skąd to wiesz?
-bo widziałem tą całą sytuację.. gdy się dowiedziała, że tu jest Harry rzuciła się na niego i zaczęła całować...była pijana nie wiedziała co robi
-no dobra powiedzmy, że Ci wierzę, ale nie usprawiedliwiaj tym Maddy, że była pijana, ona dokładnie wiedziała co robi...-mówiłam. Zayn tylko wzdychnął przytulił mnie i powiedział.
-nie chce, żebyś cierpiała...-po tych słowach pocałował mnie w czoło, wstał i wyszedł.
Siedziałam tak sama w pokoju tuląc się do poduszki,
spojrzałam na telefon dochodziła dwudziesta druga.
Do pokoju wszedł Harry, popatrzył w moją stronę.
Skierował się w stronę łóżka usiadł za mną i chciał mnie objąć.
Nie mogłam tak siedzieć i być tulona przez Niego, po tym co widziałam..
Z jednej strony mogła być to prawda co mówił, mówili.. ale z drugiej nie koniecznie.
Nie chcąc się do niego tulić wstałam z łóżka i podeszłam do garderoby,
wyciągnęłam z niej piżamę składającą się z dresowych szarych spodenek i czarną męską koszulkę z rysunkiem.
Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, umyłam twarz, zęby i przebrałam się,
po czym wyszłam z łazienki. W łóżku już leżał Harry.
Położyłam się szybko do łóżka i wyłączyłam lampkę, która znajdowała się nad łóżkiem.
Nie mogłam zasnąć..
Chciałam się do Niego przytulić.
Pocałować Go.
Zapomnieć o tym. Spojrzałam na zegarek, który stał na szafce. No pięknie już druga, a ja nie śpię...
Przewróciłam się na bok w stronę Harrego.
Po chwili usłyszałam cichy szept.
-śpisz?
-nie
-nie chciałem, żeby tak się stało. Ona była pijana, rzuciła się na mnie i zaczęła całować-mówił, otworzyłam lekko oczy, żeby zobaczyć jego twarz, oczy.
Z nich można odczytać wszystko, czy kłamię, czy mówi prawdę.
Patrzałam w jego twarz, która była oświetlana przez księżyc-nie zdradził bym Cię NIGDY, kimkolwiek byłaby ta osoba. Dla mnie liczysz się tylko Ty, to Ciebie kocham-powiedział, na co po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.
Harry to zauważył, przyłożył swoją dłoń do mojego policzka i wytarł ją.
On, on mówił prawdę..
-Harry, ja Ciebie też kocham-powiedziałam, na co Harry przybliżył się do mnie i przytulił.
Położyłam głowę na jego klatce piersiowej wsłuchując się w bicie Jego serca.
Po chwili zasnęłam wtulona w Niego.

sobota, 10 marca 2012

Dwadzieścia pięć

Obudziłam się przytulona do poduszki, pawie na środku łóżka.Obróciłam
głowę w stronę gdzie spał Oscar, ale nie było go.
Wstałam z łóżka i spojrzałam na zegarek w telefonie dochodziła
dwunasta trzydzieści, miałam z jakieś 25 nieodebranych połączeń od Niego,
oraz kilka od reszty zespołu. W telefonie widniały także z jakieś 15widomości,
wszystkie od Harolda. Pozaznaczałam wszystkie wiadomości od niego
nawet ich nie czytając i zastanawiałam się nad tym czy usunąć,
po kilku minutach zastanowienia usunęłam je, ze łzami w oczach.
Poszłam do łazienki, przemyłam twarz, przebrałam się i schowałam telefon do kieszeni spodenek, wychodząc z łazienki oraz z pokoju, udając się na dół.
Na schodach czułam zapach naleśników, więc postanowiłam zajrzeć do kuchni,
gdzie na pewno był Oscar. Weszłam i zostałam przywitana ciepłym uśmiechem
-dzień dobry, wyspałaś się?-spytał Oscar podając do stołu naleśniki z nutellą oraz bitą śmietaną.
-dzień dobry, tak-odpowiedziałam i zasiadłam przy stole w kuchni.
-smacznego-powiedział, nalewając i stawiając szklankiwypełnione sokiem pomarańczowym,
oraz zasiadając tak samo do stołu.
-smacznego-odpowiedziałam i zaczęliśmy konsumować naleśniki,
które przyrządził. Zjadłam tylko dwa, bo nie byłam głodna.
Siedziałam tak i popijałam sok, rozmawiając z Oscarem, który wcinał naleśniki niczym Nialler.
Po skończonym śniadaniu pomogłam mu posprzątać. Gdy już skończyliśmy,
poszliśmy do jego pokoju. Gdyż chciał mnie przedstawić swojemu wujowi,
nie wiem nawet po co. Ale zgodziłam się. Włączył laptopa i zaczęliśmy ogląda
jakieś filmiki na youtube, w pewnym momencie natknęliśmy się na jakąś stronę plotkarską,
gdzie roiły się moje zdjęcia z Oscarem, ze wczoraj.
Pod całym ''artykułem'' roiło się od wulgaryzmów, wyzwisk na mój temat,
jaką to jestem ''dziwką'', ''szmatą'' i wgl.
Gdy czytałam te wszystkie komentarze zachciało mi się ryczeć,
po policzkach spłynęły łzy.. Oscar to zauważył i momentalnie zamknął laptopa.
-nie płacz-powiedział ujmując moją twarz w swoje dłonie-one nie znają prawdy, nie wiedzą co się stało, nie przejmuj się nimi-mówił, tak łatwo mówić ale trudno zrobić...
Jak mam się nie przejmować skoro tak o mnie mówią/piszą, a nawet mnie nie znają...
To boli... po policzku spłynęły łzy, starł je ręką. Trochę się uspokoiłam od płaczu.
Nagle Oscar zbliżał swoją twarz, do mojej, dzieliły nasz centymetry.
Czułam jego oddech na sobie. W końcu dzieliły nas milimetry.
Patrzyłam mu w oczy...
Boże co ja robię?! Nie, nie... Nie mogę... Przecież nie mogę go pocałować, nie mogę dawać mu nadziei... Przecież to jest pewne, że Go nie pokocham, kocham tylko Harrego, ale on woli się migdalić z moją przyszłą siostrą...
Momentalnie odwróciłam głowę.
-Oscar ja, ja..nie mogę-powiedziałam spuszczając na dół głowę-pójdę już-powiedziałam i wyszłam z jego pokoju, a potem z domu.
Ruszyłam w stronę domu..
Zaczął dzwonić telefon, wyciągnęłam go z kieszeni na wyświetlaczu widniał napis ''HARRY ♥ '', odrzuciłam połączenie. Już chciałam chować telefon do kieszeni,
ale znowu zaczął dzwonić, nie patrząc na wyświetlacz,
bo zapewne był to Harry, odebrałam i wydarłam się do słuchawki :
*-czego chcesz?!
-nie tym tonem!-usłyszałam głos taty? spojrzałam na wyświetlacz ''tata'' wszystko jasne
-przepraszam-wyszeptałam
-córeczko gdzie Ty jesteś? stało się coś? czemu nie wróciłaś na noc? co się stało?-zostałam
zasypana pytaniami.
-w drodze do domu, tak, bo nie mogłam patrzeć na Nich-po raz kolejny wyszeptałam
i się rozłączyłam*
Po pięciu minutach byłam już przy domu, weszłam za furtkę i udałam się w kierunku drzwi wejściowych, niepewnie otworzyłam je i weszłam do środka.
Zdjęłam buty i poszłam do salonu nikogo w nim nie było, oprócz Maddy.
-jak mogłaś mi to zrobić!-krzyknęłam na nią, ta aż podskoczyła
-od zawsze mi się podobał i chyba najwyraźniej mu się spodobałam-odpowiedziała nie patrząc na mnie. Myślałam, że jej tam przywalę. Do salonu wszedł ojciec.
-o już jesteś, co się stało, że nie przybyłaś wczoraj do domu i gdzie TY byłaś przez tą całą noc?!-spytał trochę zdenerwowany ojciec.
W tym też oto momencie weszli chłopcy do domu.
-no właśnie gdzie byłaś?!-spytał także Louis.
-u kolegi, a po za tym nie wasza sprawa-odburknęłam i chciałam iść na górę
-martwiłem się o Ciebie-usłyszałam znajomy głos, oraz uścisk na nadgarstku.
-nie ma takiej potrzeby, a teraz mnie puść-powiedziałam przez łzy, nie puścił
-PUŚĆ-krzyczałam-zaledwie kilka godzin mnie nie ma w domu, a Ty całujesz się z moją przyjaciółką oraz siostrą?!
-to nie tak-powiedział przyciągając mnie do siebie
-a jak?!-spytałam a z oczu wylało się morze łez.
                                                                         _
Mam nadzieję, że się podoba ;)
Liczę na was, na wasze komentarze, opinie. ;*
Dobranoc ;*

środa, 7 marca 2012

Dwadzieścia cztery

Nie, nie tylko nie one..-mówiłam sobie w myślach, proszę żeby to była nie prawda...
Jedak moje prośby były na marne.. To były one cztery lalunie ze szkoły..
Zastanawiało i zastanawia mnie to, czemu się tak na mnie rzuciły..
-jak my dawno Cię nie widziałyśmy-powiedziała jedna z czterech platynowych blondyn,
na co druga zaczęła coś nawijać o 1D nie słuchałam jej zbytnio tylko postanowiłam iść przed siebie tzn. w stronę domu. Moją uwagę przykuło tylko jedne pytanie wypowiedziane przez wszystkie obecne przy mnie ''plastiki''
-zapoznasz nas z One Direction?! - a no tak o to im chodzi, abym zapoznała ich z Nimi.. Przecież to kolejne napalone fanki...
-nie możecie sobie po prostu wykupić biletów za kulisy i na koncert?
-no możemy, ale...
-ale?-spytałam, one zawsze miały jakieś ale..
-no wiesz nie chcemy być z nimi i z innymi ich fankami
-raczej z tym nic nie da się zrobić-powiedziałam i poszłam szybciej, po dwudziestu minutach byłam już koło domu. Weszłam za bramkę. Spojrzałam w okno i moim oczom ukazała się czarnowłosa dziewczyna... Szybkim krokiem weszłam do domu i skierowałam się szybko do salonu.
Moim oczom ukazała się ta oto czarna dziewczyna, która..., która całowała się z HARRYM?!
Przez kilka sekund patrzałam się na Nich, a oczy zaczynały mi się szklić.
-Harry?!-spytałam załamanym oraz zapłakanym głosem.. Patrzyłam jeszcze na Nich i zobaczyłam jak Harry odsuwa ową dziewczynę od siebie, a moim oczom ukazuje się.. no kto ?! no kto ?! MADDY !
Do salonu wszedł ojciec.
-o widzę, że poznałaś już córkę mojej narzeczonej-powiedział, na co ja w jednej chwili wybiegłam z domu, a za mną prawdopodobnie Harry.
-ASHLEY-biegł za mną i darł się Harry, ale ja nie reagowałam ze względu na to, że jako pierwsza wybiegłam z domu miałam przewagę w biegu, co chwilę jego krzyki mojego imienia cichły, ale widać było, że się nie poddawał, ponieważ one cichły i znowu były głośnie... Biegłam ze łzami w oczach nic nie widziałam, biegłam tak przed siebie nie zważając na nic. W końcu znalazłam się w parku, wyczaiłam jakąś ławkę pod wielkim rozgałęzionym drzewem i usiadłam na niej i podciągnęłam nogi do klatki piersiowej... Zaczęłam głośno płakać, wszyscy przechodni patrzyli na mnie z jakimś przerażeniem, współczuciem, albo tak jak bym skądś uciekła z jakiegoś wariatkowa, ale nie zwracałam na to większej uwagi. Zastanawiało mnie to dlaczego ona mi to zrobiła! A jeszcze bardziej, dlaczego On mi to zrobił! Przecież tak go kochałam... Dlaczego on mi to zrobił?! Czy coś zrobiłam nie tak?! Tysiąc pytań chodziło jeszcze mi po głowie... Myślałam przez dłuższy czas nad tym mój telefon ciągle dzwonił, a na wyświetlaczu widniał napis ''HARRY ♥ ''.
Nigdy nikogo tak nie kochałam jak Jego, te jego zielone tęczówki, loczki na głowie, w sposób jaki do mnie mówił, uśmiechał się, całował... Z zamyśleń wyrwał mnie czyiś głos.
-Ashley?-popatrzyłam przed siebie przez zaszklone od łez oczy i ujrzałam Oscara. Podszedł do mnie i usiadł koło mnie na ławce-co się stało?-spytał z troską w głosie. Nic nie odpowiedziałam, po prostu wtuliłam się w Niego zalewając mu łzami zmieszanymi z tuszem, koszulę w kratę. Chwilę siedzieliśmy w ciszy, nadal się do niego tuliłam i szlochałam. Aż znowu zapytał:
-Ashley, powiesz mi co się stało?-ponownie spytał z troską w głosie unosząc moją twarz do góry, żebym spojrzała mu w te jego niebieskie oczy. Pokiwałam twierdząco głową, po czym opowiedziałam mu co się stało, zaczęłam znowu płakać. W pewnym momencie spojrzałam na Niego w jego oczy i dało się odczytać z jego oczu tekst '' a nie mówiłem ?! ''.
-tak, miałeś rację, że kiedyś mnie zostawi dla innej-powiedziałam znowu płacząc zatapiając się w jego koszuli-ale nie sądziłam, że to tak szybko nastąpi i to jeszcze z moją przyjaciółką i niedługo siostrą...
-przykro mi Ashley-powiedział całując mnie w głowę i przytulając mnie do siebie. Koło nas przechodziła jakaś grupka dziewczyn zapewne fanek One Direction ponieważ miały koszulki z ich fotografią. Nie wiem czemu ale zauważyły mnie i zaczęły robić zdjęcia, znalazło się też parę paparazzich, którzy również zaczęli cykać fotki. Nie wiedziałam, że jestem rozpoznawalna, przecież moich zdjęć jest tylko kilka na necie z Harrym, a po za tym nie widać za bardzo mojej twarzy...
W końcu sobie wszyscy poszli z aparatami. No to już mamy pierwszy temat w gazetach, stronach plotkarskich ''Czy Ashley Tomlinson zdradziła Harry'ego Styles'a ?! '', '' Kim był chłopak do którego przytulała się Ashley Tomlinson wczoraj w parku?! '' ''Czy szykuje się rozstanie Harry'ego oraz Ashley?! ''.
-czas się zbierać, późno się robi-powiedział Oscar
-która godzina?-spytałam Oscara, który wyciągnął telefon z kieszeni
-dochodzi dwudziesta-powiedział chowając go z powrotem do kieszeni spodni.
-o nie! miałam być w domu na 16-powiedziałam cała zdenerwowana
-czemu?-spytał patrząc na moją minę.
-dzisiaj miałam poznać moją przyszłą macochę-powiedziałam kiedy mój telefon po raz kolejny zadzwonił na wyświetlaczu znowu wyświetliło się ''HARRY
♥ ''-ale zresztą kiedy indziej ją poznam, nie chce dzisiaj widzieć już Harrego, ale niestety będę musiała...
-nie musisz możesz przenocować u mnie-powiedział patrząc w moją stronę
-nie nie mogę, nie chce przeszkadzać Tobie i Twojemu wujkowi
-nie będziesz-powiedział po czym pociągnął mnie za rękę, w stronę domu Jego wujka.
Po jakiś 20 minutach byliśmy już przed drzwiami do domku. Oscar otworzył drzwi po czym wpuścił mnie pierwszą do środka.
-dobry wieczór-powiedziałam ściągają buty w korytarzyku.
-a zapomniałem Ci powiedzieć wujka nie ma-powiedział zamykając za sobą drzwi na klucz
-trzeba było wcześniej powiedzieć, a nie mówiłam ''dobry wieczór'' nie wiadomo komu-powiedziałam, a Oscar złapał mnie za rękę i poszliśmy do kuchni.
-chcesz się czegoś napić?
-wodę, poproszę-chwycił szklankę i nalał mi do niej wody, po czym podał, upiłam łyk
-chodź pokażę Ci gdzie będziesz spała-wyszedł pierwszy z kuchni, a za nim ja, weszliśmy na pierwsze piętro i skierowaliśmy się do nawet dużego pokoju.
-witam Cię w moich skromnych progach-powiedział pokazując gestem ręki na pokój w którym stało duże łóżko, wielka szafa z lustrami oraz wejście do łazienki.
-przytulnie tu-powiedziałam i usiadłam na miękkim łóżku
-a więc Ty będziesz spała na moim łóżku, a ja na materacu-powiedział wyciągając materac
-nie ja śpię na materacu, bo mnie tu miało nie być-powiedziałam
-ale Ty jesteś moim gościem, więc wiesz
-łóżko jest duże więc pomieścimy się, co? nie chcę, żebyś przeze mnie spał na materacu-powiedziałam patrząc na reakcję Oscara.
-no dobra, niech będzie-powiedział podchodząc do szafy i wyciągając z niej jakąś koszulkę-to dla Ciebie, żebyś miała w czym spać, tam jest łazienka-powiedział podając mi koszulkę z jakąś postacią i pokazując na drzwi koło szafy-wzięłam ją i zniknęłam za drzwiami łazienki. Szybko przebrałam się w koszulkę, którą dostałam od Oscara zakrywała mi ledwie tyłek, zmyłam resztki makijażu i wyszłam z łazienki do pokoju, w którym był Oscar i leżał już w łóżku. Szybkim krokiem podeszłam do łóżka wchodząc szybko pod kołdrę. Położyłam się z brzegu łóżka tak jak Oscar po czym powiedziałam cicho:
-dobranoc-powiedziałam obracając się na bok
-dobranoc, śpij dobrze-odpowiedział Oscar.
Po jakiś pięciu minutach zasnęłam w objęciach Morfeusza.
                                                                         _
Witam ! I oto ukazał się rozdział DWUDZIESTY CZWARTY ;d
Mam nadzieję, że się spodoba.
Trzymajcie się ;**

poniedziałek, 5 marca 2012

Dwadzieścia trzy

Nie wiem jak to się stało, ale obudziłam się na podłodze, na której leżałam razem z Harrym.
Czułam się poobijana, nie mogłam pojąć jak znalazłam się na podłodze.
Po woli podniosłam się na łokciach i zobaczyłam Louisa,
który leży sobie rozwalony na całej kanapie. Ygh. teraz wszystko jasne,
pozbył się nas żeby mieć całą kanapę dla siebie... Przez niego teraz wszystko mnie boli
Ciekawe jak Harold będzie się czuł po przebudzeniu.
Powoli wstałam z podłogi i wolnym krokiem udałam się do kuchni.
-cześć córciu co tak wcześnie jesteś na nogach?-spytał robiąc sobie kawę
-cześć tato, a no bo nie wygodna ta podłoga-powiedziałam nalewając wodę do szklanki po czym wypijając jej zawartość-a tak w ogóle która godzina?
-dopiero piąta, idź spać bo wnioskuję, że się nie wyspałaś-powiedział mieszając kawę
-no tak racja-rzuciłam na szybko słowa po czym skierowałam się do pokoju na górę. Gdy już w byłam w nim byłam gleb-łam się na mięciutkie wielkie łóżko i od razu zasnęłam

Obudziłam się o jedenastej, postanowiłam już wstać więc
wygramoliłam się z łóżka i podeszłam do garderoby wybierając jakieś ubranie
postawiłam na czarne spodenki z ćwiekami oraz szarą bokserkę z czerwonymi serduszkami.. Poszłam do łazienki ogarnęłam się, lekko pomalowałam
rozczesałam wilgotne włosy po umyciu oraz przebrałam się w wyjęte ubranie.
Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni.
-Wyspałaś się?-spytał ojciec przeglądając jakieś papiery
-można tak powiedzieć, gdzie chłopcy?-spytałam biorąc jogurt z lodówki
-w ogrodzie-odpowiedział popijając prawdopodobnie kolejną kawę.
Czyli jak są w ogrodzie to mam czas dla siebie, bo jak znam życie są zajęci granie w nożną. Po skończonym małym śniadanku pobiegłam na górę do pokoju,
chwyciłam telefon i zeszłam z powrotem do kuchni. Siadłam koło taty,
który dalej coś zawzięcie przeglądał.
-jakieś plany na dzisiaj ?-spytał przerywając studiowanie papierów czy czegoś tam..
-ym, wyjdę się przejść-powiedziałam chwytając jabłko,
które leżało na stole i zaczęłam się nim ''bawić''.
-dobrze, ale wróć gdzieś tak na szesnastą.
-okej, ale czemu? chcesz mi coś powiedzieć?-spytałam z pytającą miną
-no tak, chciałbym przedstawić Ci moją narzeczoną-powiedział patrząc na moją reakcję.
No wiedziałam, że z kimś się spotyka, ale nie wiedziałam,że od razu już jej się oświadczył?!
Dość długo był sam, bo aż 16 lat...
Dopiero teraz postanowił ułożyć sobie życie z inną kobietą..
A zresztą chcę, żeby był szczęśliwy. I wiem, że nie mam w tym nic do powiedzenia..
Mam tylko wielką nadzieję, że będzie fajna, że będzie się można z Nią dogadać...
-gratuluję tato-przytuliłam tatę-czyli mam się spodziewać ślubu za niedługo, tak?
-no tak właśnie, chcieliśmy o tym z Tobą, z jej córką porozmawiać
-o ma córkę, fajnie, fajnie.
-jest w tym samym wieku co Ty-haha jeszcze lepiej, mam nadzieję, że dogadamy się jakoś..
-to na którą mam być w domu?
-gdzieś tak na 16, bo na 17 przychodzą.
-okej, będę na pewno-powiedziałam całując tatę w policzek- to ja idę-powiedziałam odchodząc od stołu i kierując się w stronę drzwi. Szybko założyłam czerwone conversy i wyszłam z domu.
Postanowiłam pójść w stronę, naszego starego domu. Po jakiś 45minutach drogi byłam już koło niego. Od razu wróciły wspomnienia, ale szybko się ich wyzbyłam z myśli.
-ASHLEY-usłyszałam krzyki za sobą. Odwróciłam się za siebie i zostałam zaatakowana przez jakąś grupkę dziewczyn. Nic nie widziałam, żadnych twarzy, dopiero po jakiś 5 minutach odkleiły się ode mnie i ujrzałam cztery dziewczyny z mojej klasy, które mnie nienawidziły, oczywiście ze wzajemnością... Ale co one chcą ode mnie? I jeszcze na dodatek tak się na mnie rzucają, jak byśmy były jakimiś przyjaciółkami, a co gorsze siostrami!

                                                                         _

Trochę krótkie, przepraszam.. ale nie mam czasu za dużo.
Jutro albo pojutrze dodam dłuższe.
Trzymajcie się ;*

sobota, 3 marca 2012

Dwadzieścia dwa

-a to za co?-spytał z oburzeniem Harry zarazem się uśmiechając...
-za to, że nie wziąłeś telefonu-powiedziałam dając mu przy tym buziaka w policzek
-w policzek?-spytał zdziwiony
-a czego oczekiwałeś?-spytałam patrząc na zdziwioną minę Harrego
-namiętnego buziaka od mojej ukochanej-popatrzał na mnie uśmiechając się słodko. Po krótkim zastanowieniu dałam muz tego całusa.
-to miało znaczyć, że już się nie gniewasz?-spytał podnosząc jedną brew do góry
-można tak powiedzieć-powiedziałam wtulając się w Jego tors. Siedzieliśmy w ciszy wtuleni w siebie patrząc na fale obijające się o brzeg.
-Ej kochasie-usłyszeliśmy głos hmm. czyżby Louisa? Ym tak to był na pewno Louis.
-trzeba było zadzwonić, że Harry już wrócił-powiedział Liam dysząc-a nie błądziliśmy po tej plaży jak głupi...-mówił dalej Liam.
-kupujecie mi nową koszulkę-burknął Niall patrząc na swoją poszarpaną koszulkę.
-czemu Niall ma potarganą koszulkę?-zapytał przez śmiech Hazza, a ja dołączyłam do niego.
-bo napadły na Niego fanki-odpowiedział Zayn patrząc na minę Horanka.
-ale czemu Wy jesteście cali?-spytałam patrząc na całych chłopaków, oczywiście oprócz Horanka.
-bo My uciekliśmy, a Niall stał przy budce z goframi i zżerał swojego gofra-powiedział Liam na co wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
Posiedzieliśmy jeszcze z jakąś godzinkę na plaży i zaczęliśmy się zbierać do domu.
Po chwili już w nim byliśmy i poszliśmy się przebrać w inne ciuchy bo te były całe mokre, w piasku no i poszarpane. Hahahaha. Zaszłam do pokoju, który dzieliłam z Hazzą i wyciągnęłam jakieś czarne spodenki oraz luźną czerwoną koszulkę. Gdy już się przebrałam zeszłam do kuchni. Szybkim krokiem podążyłam w stronę lodówki by wyciągnąć zimną wodę. Na lodówce wisiała karteczka, ściągnęłam ją i przeczytałam.
' 'jestem w pracy będę jutro, radźcie sobie.
P.S. Nie chce zostać jeszcze dziadkiem. 
tata.''
Popatrzyłam na tą kartkę a szczególnie na P.S. i zaczęłam się śmiać. Otworzyłam lodówkę no i wyciągnęłam sobie upragnioną zimną wodę. Chwyciłam butelkę, odkręciłam ją i zaczęłam pić.
Do kuchni wparował Niall.
-co dziś na kolację?-spytał siadając na blacie kuchennym.
-nie wiem, co ze szykujesz to zjemy-powiedziałam odkładając butelkę
-myślałem, że Ty coś zrobisz-odpowiedział biorąc jabłko do ręki i rzucając je do góry.
-no nie wiem niech pomyślmy-zrobiłam minę myśliciela po czym szybko odpowiedziałam-nie-na co Blondynek posmutniał.
-no proszę, proszę, proszę-mówił patrząc na mnie tymi swoimi niebieskimi oczkami, którym nie da się odmówić.
-zastanowię się-powiedziałam i wyszłam z kuchni i udałam się na górę do pokoju. Chwyciłam telefon z torby oraz słuchawki i wyszłam na taras. Wyjrzałam przez barierkę i zobaczyłam jak chłopcy grają w piłkę nożna. Przysunęłam sobie leżak, usiadłam na nim, włożyłam sobie słuchawki na uszy i puściłam playlistę. Chwilę pooglądałam zacięty mecz, po czym zamknęłam oczy i zdrzemnęłam się.
Obudził mnie czyjś głos mówiący mi głośno do ucha
-no i jak z tą kolacją?-a no tak Niall, mogłam się tego spodziewać.
-po pierwsze puka się, po drugie obudziłeś mnie, a po trzecie zrobię-powiedziałam na co Niall rzucił się na mnie łapiąc mnie za nadgarstek i ciągnąc mnie w stronę wyjścia z pokoju oraz na dół do kuchni. Po kilku sekundach byliśmy już w kuchni.
-no to teraz Cię zostawię i rób to co masz robić-powiedział na co dostał marchewką, która akurat leżała na blacie w kuchni. ''dobrze, że tego Lou nie widział''-pomyślałam.
O, o wilku mowa...
-kto rzuca MOJĄ MARCHEWKĄ?!-spytał wyrastając spod stołu. Co on właściwie robił pod stołem?!
-ymm, to Nialler-powiedziałam i Lou rzucił się w stronę Horanka, który rzucił się do ucieczki piszcząc przy tym jak mała dziewczynka, która wystraszyła się potwora z szafy...
Zabrałam się za robienie jakiejś kolacji. Po jakiś dwudziestu minutach już była gotowa i stała na stole w jadalni. Zawołałam chłopaków i zasiedliśmy do kolacji. Nie obyło się oczywiście bez bitwy na jedzenie, którą rozpoczął Lou, poprzez wykatapultowanie z łyżki czegoś, nawet nie wiem co to było, w stronę Liama, który zaczął drzeć się, że łyżka go zaatakowała. Liam zrobił to samo tylko, że z widelca i rzucił w stronę Louisa, który siedział koło Nialla. Za co dostał Liam opierdol od Blondynka pt. ''KRETYNIE NIE MARNUJ JEDZENIA.'' Za co Liam dostał marchewką od Niallera, która leżała akurat obok niego. Lou poderwał się na równe nogi i podszedł do Liama biorąc marchewkę do rąk i drąc japę '' NIE, NIE, TYLKO NIE PANI MARCHEWKOWA!''-wydarł się Tomlinson biorąc ją do ręki i robiąc jej sztuczne oddychanie. Ten widok był ''bezcenny'' nie na co dzień można zobaczyć jednego z członków zespołu tzn. samego Louisa Tomlinsona, który robi sztuczne oddychanie marchewce. Harry zrobił mu zdjęcie i prawdopodobnie dodał na TT. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać z tej całej sytuacji.
Po skończonej kolacji oraz bitwie posprzątaliśmy cały ten bałagan/syf w kuchni. Po ok. trzydziestu minutach kuchnia lśniła. Oczywiście należała nam się jakaś nagroda więc wszyscy udaliśmy się zmęczeni sprzątaniem do salonu. Rozłożyliśmy się wygodnie na miejscach przed telewizorem i postanowiliśmy zrobić sobie filmowy maraton z horrorami. Wybraliśmy kilka śmiesznych oraz strasznych horrorów, po czym chcieliśmy już pierwszy włączyć ale ktoś się odezwał. A właściwie nie kto inny jak Pan Horan.
-poczekajcie czegoś mi tu brakuje-powiedział Nialler rozglądając się po pokoju i patrząc potem na swoje ręce.
-czego?-spytaliśmy równocześnie
-JEDZENIA-wydarł się Niall- pójdę zrobić popcorn-powiedział zbierając swoją dupę z kanapy.
-NIEEE!-wszyscy po raz kolejny wydarliśmy się równocześnie.
-o co wam chodzi?-spytał Horan patrząc na nas z pytającą miną.
-o nic, ja pójdę zrobić-powiedziałam odrywając się od Harrego, który nie chciał mnie puścić
-nie zapomnij marchewek-krzyknął Lou, nie wiem czemu krzyknął skoro byłam jeszcze w salonie, ale to szczegół.
-jak bym śmiała-powiedziałam prawie wybuchając śmiechem. Poszłam do kuchni, wyciągnęłam popcorn i zaczęłam go robić, po jakiś dziesięciu minutach były zrobione trzy pełne miski popcornu, a w jednej marchewki dla Naszego KRÓLICZKA! hahaha. Do kuchni wparował Niall i szybko porwał dwie miski pełne popcornu przy czym prawie się wywalając. Wzięłam na spokojnie jedną miskę pełną popcornu, a drugą z marchewkami dla mojego kochanego kuzyna i wyszłam z kuchni wchodząc do salonu. Podałam miskę z marchewkami Louisowi, a drugą Harremu, po czym usiadłam na swoim miejscu i wtuliłam się w Harolda. Gdy już byliśmy gotowi zaczęliśmy oglądać pierwszy horror włączony przez Zayna, potem drugi, trzeci, czwarty, aż na piątym wszyscy zasnęliśmy...