poniedziałek, 5 marca 2012

Dwadzieścia trzy

Nie wiem jak to się stało, ale obudziłam się na podłodze, na której leżałam razem z Harrym.
Czułam się poobijana, nie mogłam pojąć jak znalazłam się na podłodze.
Po woli podniosłam się na łokciach i zobaczyłam Louisa,
który leży sobie rozwalony na całej kanapie. Ygh. teraz wszystko jasne,
pozbył się nas żeby mieć całą kanapę dla siebie... Przez niego teraz wszystko mnie boli
Ciekawe jak Harold będzie się czuł po przebudzeniu.
Powoli wstałam z podłogi i wolnym krokiem udałam się do kuchni.
-cześć córciu co tak wcześnie jesteś na nogach?-spytał robiąc sobie kawę
-cześć tato, a no bo nie wygodna ta podłoga-powiedziałam nalewając wodę do szklanki po czym wypijając jej zawartość-a tak w ogóle która godzina?
-dopiero piąta, idź spać bo wnioskuję, że się nie wyspałaś-powiedział mieszając kawę
-no tak racja-rzuciłam na szybko słowa po czym skierowałam się do pokoju na górę. Gdy już w byłam w nim byłam gleb-łam się na mięciutkie wielkie łóżko i od razu zasnęłam

Obudziłam się o jedenastej, postanowiłam już wstać więc
wygramoliłam się z łóżka i podeszłam do garderoby wybierając jakieś ubranie
postawiłam na czarne spodenki z ćwiekami oraz szarą bokserkę z czerwonymi serduszkami.. Poszłam do łazienki ogarnęłam się, lekko pomalowałam
rozczesałam wilgotne włosy po umyciu oraz przebrałam się w wyjęte ubranie.
Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni.
-Wyspałaś się?-spytał ojciec przeglądając jakieś papiery
-można tak powiedzieć, gdzie chłopcy?-spytałam biorąc jogurt z lodówki
-w ogrodzie-odpowiedział popijając prawdopodobnie kolejną kawę.
Czyli jak są w ogrodzie to mam czas dla siebie, bo jak znam życie są zajęci granie w nożną. Po skończonym małym śniadanku pobiegłam na górę do pokoju,
chwyciłam telefon i zeszłam z powrotem do kuchni. Siadłam koło taty,
który dalej coś zawzięcie przeglądał.
-jakieś plany na dzisiaj ?-spytał przerywając studiowanie papierów czy czegoś tam..
-ym, wyjdę się przejść-powiedziałam chwytając jabłko,
które leżało na stole i zaczęłam się nim ''bawić''.
-dobrze, ale wróć gdzieś tak na szesnastą.
-okej, ale czemu? chcesz mi coś powiedzieć?-spytałam z pytającą miną
-no tak, chciałbym przedstawić Ci moją narzeczoną-powiedział patrząc na moją reakcję.
No wiedziałam, że z kimś się spotyka, ale nie wiedziałam,że od razu już jej się oświadczył?!
Dość długo był sam, bo aż 16 lat...
Dopiero teraz postanowił ułożyć sobie życie z inną kobietą..
A zresztą chcę, żeby był szczęśliwy. I wiem, że nie mam w tym nic do powiedzenia..
Mam tylko wielką nadzieję, że będzie fajna, że będzie się można z Nią dogadać...
-gratuluję tato-przytuliłam tatę-czyli mam się spodziewać ślubu za niedługo, tak?
-no tak właśnie, chcieliśmy o tym z Tobą, z jej córką porozmawiać
-o ma córkę, fajnie, fajnie.
-jest w tym samym wieku co Ty-haha jeszcze lepiej, mam nadzieję, że dogadamy się jakoś..
-to na którą mam być w domu?
-gdzieś tak na 16, bo na 17 przychodzą.
-okej, będę na pewno-powiedziałam całując tatę w policzek- to ja idę-powiedziałam odchodząc od stołu i kierując się w stronę drzwi. Szybko założyłam czerwone conversy i wyszłam z domu.
Postanowiłam pójść w stronę, naszego starego domu. Po jakiś 45minutach drogi byłam już koło niego. Od razu wróciły wspomnienia, ale szybko się ich wyzbyłam z myśli.
-ASHLEY-usłyszałam krzyki za sobą. Odwróciłam się za siebie i zostałam zaatakowana przez jakąś grupkę dziewczyn. Nic nie widziałam, żadnych twarzy, dopiero po jakiś 5 minutach odkleiły się ode mnie i ujrzałam cztery dziewczyny z mojej klasy, które mnie nienawidziły, oczywiście ze wzajemnością... Ale co one chcą ode mnie? I jeszcze na dodatek tak się na mnie rzucają, jak byśmy były jakimiś przyjaciółkami, a co gorsze siostrami!

                                                                         _

Trochę krótkie, przepraszam.. ale nie mam czasu za dużo.
Jutro albo pojutrze dodam dłuższe.
Trzymajcie się ;*

1 komentarz:

  1. fajnie fajnie tylko krótkie czekam na dłuższy <3
    ps. mówiłam że mi się spodoba :D

    OdpowiedzUsuń