sobota, 10 marca 2012

Dwadzieścia pięć

Obudziłam się przytulona do poduszki, pawie na środku łóżka.Obróciłam
głowę w stronę gdzie spał Oscar, ale nie było go.
Wstałam z łóżka i spojrzałam na zegarek w telefonie dochodziła
dwunasta trzydzieści, miałam z jakieś 25 nieodebranych połączeń od Niego,
oraz kilka od reszty zespołu. W telefonie widniały także z jakieś 15widomości,
wszystkie od Harolda. Pozaznaczałam wszystkie wiadomości od niego
nawet ich nie czytając i zastanawiałam się nad tym czy usunąć,
po kilku minutach zastanowienia usunęłam je, ze łzami w oczach.
Poszłam do łazienki, przemyłam twarz, przebrałam się i schowałam telefon do kieszeni spodenek, wychodząc z łazienki oraz z pokoju, udając się na dół.
Na schodach czułam zapach naleśników, więc postanowiłam zajrzeć do kuchni,
gdzie na pewno był Oscar. Weszłam i zostałam przywitana ciepłym uśmiechem
-dzień dobry, wyspałaś się?-spytał Oscar podając do stołu naleśniki z nutellą oraz bitą śmietaną.
-dzień dobry, tak-odpowiedziałam i zasiadłam przy stole w kuchni.
-smacznego-powiedział, nalewając i stawiając szklankiwypełnione sokiem pomarańczowym,
oraz zasiadając tak samo do stołu.
-smacznego-odpowiedziałam i zaczęliśmy konsumować naleśniki,
które przyrządził. Zjadłam tylko dwa, bo nie byłam głodna.
Siedziałam tak i popijałam sok, rozmawiając z Oscarem, który wcinał naleśniki niczym Nialler.
Po skończonym śniadaniu pomogłam mu posprzątać. Gdy już skończyliśmy,
poszliśmy do jego pokoju. Gdyż chciał mnie przedstawić swojemu wujowi,
nie wiem nawet po co. Ale zgodziłam się. Włączył laptopa i zaczęliśmy ogląda
jakieś filmiki na youtube, w pewnym momencie natknęliśmy się na jakąś stronę plotkarską,
gdzie roiły się moje zdjęcia z Oscarem, ze wczoraj.
Pod całym ''artykułem'' roiło się od wulgaryzmów, wyzwisk na mój temat,
jaką to jestem ''dziwką'', ''szmatą'' i wgl.
Gdy czytałam te wszystkie komentarze zachciało mi się ryczeć,
po policzkach spłynęły łzy.. Oscar to zauważył i momentalnie zamknął laptopa.
-nie płacz-powiedział ujmując moją twarz w swoje dłonie-one nie znają prawdy, nie wiedzą co się stało, nie przejmuj się nimi-mówił, tak łatwo mówić ale trudno zrobić...
Jak mam się nie przejmować skoro tak o mnie mówią/piszą, a nawet mnie nie znają...
To boli... po policzku spłynęły łzy, starł je ręką. Trochę się uspokoiłam od płaczu.
Nagle Oscar zbliżał swoją twarz, do mojej, dzieliły nasz centymetry.
Czułam jego oddech na sobie. W końcu dzieliły nas milimetry.
Patrzyłam mu w oczy...
Boże co ja robię?! Nie, nie... Nie mogę... Przecież nie mogę go pocałować, nie mogę dawać mu nadziei... Przecież to jest pewne, że Go nie pokocham, kocham tylko Harrego, ale on woli się migdalić z moją przyszłą siostrą...
Momentalnie odwróciłam głowę.
-Oscar ja, ja..nie mogę-powiedziałam spuszczając na dół głowę-pójdę już-powiedziałam i wyszłam z jego pokoju, a potem z domu.
Ruszyłam w stronę domu..
Zaczął dzwonić telefon, wyciągnęłam go z kieszeni na wyświetlaczu widniał napis ''HARRY ♥ '', odrzuciłam połączenie. Już chciałam chować telefon do kieszeni,
ale znowu zaczął dzwonić, nie patrząc na wyświetlacz,
bo zapewne był to Harry, odebrałam i wydarłam się do słuchawki :
*-czego chcesz?!
-nie tym tonem!-usłyszałam głos taty? spojrzałam na wyświetlacz ''tata'' wszystko jasne
-przepraszam-wyszeptałam
-córeczko gdzie Ty jesteś? stało się coś? czemu nie wróciłaś na noc? co się stało?-zostałam
zasypana pytaniami.
-w drodze do domu, tak, bo nie mogłam patrzeć na Nich-po raz kolejny wyszeptałam
i się rozłączyłam*
Po pięciu minutach byłam już przy domu, weszłam za furtkę i udałam się w kierunku drzwi wejściowych, niepewnie otworzyłam je i weszłam do środka.
Zdjęłam buty i poszłam do salonu nikogo w nim nie było, oprócz Maddy.
-jak mogłaś mi to zrobić!-krzyknęłam na nią, ta aż podskoczyła
-od zawsze mi się podobał i chyba najwyraźniej mu się spodobałam-odpowiedziała nie patrząc na mnie. Myślałam, że jej tam przywalę. Do salonu wszedł ojciec.
-o już jesteś, co się stało, że nie przybyłaś wczoraj do domu i gdzie TY byłaś przez tą całą noc?!-spytał trochę zdenerwowany ojciec.
W tym też oto momencie weszli chłopcy do domu.
-no właśnie gdzie byłaś?!-spytał także Louis.
-u kolegi, a po za tym nie wasza sprawa-odburknęłam i chciałam iść na górę
-martwiłem się o Ciebie-usłyszałam znajomy głos, oraz uścisk na nadgarstku.
-nie ma takiej potrzeby, a teraz mnie puść-powiedziałam przez łzy, nie puścił
-PUŚĆ-krzyczałam-zaledwie kilka godzin mnie nie ma w domu, a Ty całujesz się z moją przyjaciółką oraz siostrą?!
-to nie tak-powiedział przyciągając mnie do siebie
-a jak?!-spytałam a z oczu wylało się morze łez.
                                                                         _
Mam nadzieję, że się podoba ;)
Liczę na was, na wasze komentarze, opinie. ;*
Dobranoc ;*

7 komentarzy:

  1. noo oni muszą być razem nie ma innej opcji :D

    OdpowiedzUsuń
  2. matko jak się wciągnęłam...normalnie aż miałam ochote przywalić tej Maddy mimo iż jej nie ma;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham ;*
    Ale oni muszą być razem.\Czekam na NN!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oni muszą być razem... Oscar i Maddy mnie wkurzają. Ogólnie rozdział bardzo fajny i czekam na następny.. ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! Czekam na następny ;)
    Zapraszam na moje dwa blogi :
    stary - http://livingdreamwith1d.blogspot.com/
    i nowy - http://why-dont-they-stay-young.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. niech oni bedą razem ja tak ładnie prosze :D
    ta Maddy mnie strasznie wkurza ...
    czekam na nexta i zapraszm do siebie
    http://miloscodwagaprzyjaznistrata.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. czekam na następny
    zapraszam cię dodałam właśnie nowy rozdział http://newlifeof1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń