niedziela, 26 lutego 2012

Dziewiętnaście

-co tu się dzieje?-Harry zaczął rozglądać się po tarasie, aż zobaczył Louisa trzymającego mnie na rękach-czemu trzymasz moją dziewczynę?-spytał Hazza podchodząc do Nas i odbierając mnie Louisowi z rąk. Wtuliłam się w Hazzę szepnęłam mu na ucho ''dziękuje'' i pocałowałam w policzek.
-Aaa, nie nic, tak sobie biegaliśmy-powiedział Lou
-raczej Ty biegałeś-powiedziałam, a na moje słowa zaczął zbliżać się do mnie Lou. Schowałam się za mojego Loczka, który mnie bronił przed Louim. W końcu Lou mi odpuścił, Harry poszedł się ubrać, a my natomiast zostaliśmy jeszcze na tarasie i ustalaliśmy co będziemy dzisiaj robić. Postanowiliśmy dzisiaj pójść na plaże, którą mieliśmy bardzo blisko. Z czego byłam zadowolona, przynajmniej nie musimy jechać z jakąś godzinę do plaży, tylko mamy ją po prostu na wyciągnięcie ręki. Na taras wtargnął Hazza przytulając mnie od tyłu i siadając za mną na leżaku, rozmawialiśmy, śmialiśmy się dopóki nie dobiegły nas krzyki z kuchni.
-chodźcie na śniadanie-krzyknął tata.
-czy usłyszałem słowo ''śniadanie''-zapytał Nas wszystkich zebranych na tarasie, Nialler. Wszyscy odpowiedzieliśmy mu śmiechem, na co Niall udał, że się obraża. Podeszłam do niego i szepnęłam mu na ucho ''Niall, dziś naleśniki''. Blondaskowi od razu pojawił się uśmiech na buzi, po czym zniknął za drzwiami od tarasu i pokoju. Znowu wybuchnęliśmy głośnym śmiechem i skierowaliśmy się również na dół na śniadanko. Tak jak mówiłam były naleśniki. Gdy weszliśmy do jadalni w kuchni Niall już tam był i konsumował naleśniki zrobione przez tatę. Dosiedliśmy się do Blondaska i również zajadaliśmy naleśniki, które podał nam tata do stołu. Po skończonym śniadanku posprzątałam ze stołu brudne naczynia i włożyłam je do zmywarki. Dochodziła dziesiąta więc postanowiliśmy się pomału zbierać na plażę. Weszłam na nasze piętro i skierowałam się do naszego pokoju. Harry wyciągnął pierwsze lepsze kąpielówki po czym pobiegł szybko do łazienki i się przebrał oraz wyszedł z pokoju na dół. Ja natomiast jeszcze wybierałam bikini. W końcu zdecydowałam się na beżowe bikini z diamencikiem na środku góry od bikini. Poszłam szybko do łazienki i wbiłam się w wybrane bikini po czym narzuciłam na siebie to co miałam przed chwilą na sobie, ponieważ nie chciało mi się grzebać w garderobie i zastanawiać się co by ubrać... Wyszłam z łazienki chwyciłam torbę, która leżała na czerwonym fotelu i spakowałam do niej dwa ręczniki, krem z filtrem, telefon. Do pokoju wszedł Harry.
-gotowa?-spytał podchodząc do mnie od tyłu i całując mnie w policzek.
-pewnie-odparłam narzucając na ramię torbę i chwytając przy tym okulary i zakładając je na nos. Chwyciłam za rękę Harrego i pociągnęłam go w stronę drzwi od pokoju, po czym zbiegliśmy na dół do chłopaków po schodach. Wyszliśmy z domu kierując się w stronę piaszczystej plaży położonej prawie przy domu. Znaleźliśmy dobre miejsce na rozłożenie ręczników. Wszyscy chwycili ręczniki i zaczęli je rozkładać, po czym rzuciliśmy swoje ubrania. Siadłam na swoim ręczniku i wyciągnęłam krem z filtrem i zaczęłam się nim smarować, zostały mi tylko plecy.
-kochanie?-spytałam patrząc na Hazzę i słodko się do niego uśmiechać
-tak?-spytał z bananem na twarzy
-posmarował byś mi plecy?
-tak-odpowiedział szybko i wyrwał mi krem z ręki. Obróciłam się na brzuch i Harry zaczął mi wcierać krem w plecy. Gdy już skończył podziękowałam mu dając mi buziaka w usta. Przekręciłam się na plecy i zaczęłam się opalać, a chłopcy poszli się wygłupiać do wody. Po zaledwie piętnastominutowym moim opalaniu, ktoś zasłonił mi słońce.
-Harry, jeżeli Ci życie miłe to przesuń się-powiedziałam, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi.
-Harry...-powiedziałam znowu, nie otwierając oczu. W końcu ktoś się odezwał.
-to nie Harry-odpowiedział mi ktoś, szybko otworzyłam oczy i spojrzałam przed siebie- Harry nie powinien zostawiać tak pięknej dziewczyny samej-uśmiechnął się do mnie pokazując białe ząbki.
-Oscar-powiedziałam od razu się uśmiechnęłam i podparłam na łokciach-co Ty tu robisz?
-nie widać śledzę Cię-powiedział śmiejąc się-a tak na prawdę to mieszkam z jakieś trzy domy stąd i wyszedłem się przejść, a tu nagle widzę Ciebie, więc postanowiłem podejść i się przywitać.
-o no to będziemy się często widywać, bo ja mieszkam z chłopakami w tym domu-wskazałam na dom znajdujący się przy ulicy. Pogadałam z Nim jeszcze trochę, ale oznajmił, że musi iść ale że przyjdzie za chwilę. Więc powróciłam do mojej poprzedniej czynności, a mianowicie opalanie się w promieniach Hiszpańskiego słoneczka. Po zaledwie dziesięciu minutach znowu, ktoś zasłonił mi słońce. Z tego co się orientowałam, nie mogli by być to chłopcy, ponieważ słyszałam ich wycie, krzyki i śmiechy daleko w wodzie.
-Oscar-powiedziałam nie zerkając w stronę owej osoby, która mi zasłaniała słońce.
-skarbie-usłyszałam głos Hazzy- zdradzasz mnie?- spytał ze smutkiem...

6 komentarzy:

  1. czekam na następny <33

    OdpowiedzUsuń
  2. ojeje biedny Harry , strasznie żal mi sie go zrobiło ..... Tylko żeby Hazza sie nieobraził :(
    czekam na nexta <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu przerywasz w takich momentach??????
    Jak możesz.

    Kocham Twojego bloga!
    Czekam na NN

    OdpowiedzUsuń
  4. oj biedny hazza :( czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  5. dadaj dzisiaj <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Huehue , bez obrazy ale to śmieszne :D

    OdpowiedzUsuń