piątek, 10 lutego 2012

Pięć

Dziś obudziłam się o 9 rano. Wstałam z łóżka przeczesałam włosy i wyszłam z pokoju w mojej cudownej piżamce. Wszyscy chyba jeszcze spali bo było cicho. Zeszłam na dół i poszłam do kuchni. Spojrzałam do lodówki. I zobaczyłam ostatnią marchewkę. Wzięłam ją i poszłam do salonu. Usiadłam w fotelu i zaczęłam ją jeść. Pomyślałam sobie przeżuwając marchewkę '' Louis się chyba nie obrazi..'' i jadłam dalej. Usłyszałam kroki na dół. Ktoś kierował się do kuchni. Szukał coś w lodówce. Postanowiłam sprawdzić kto to tak wcześnie jeszcze wstał. Stanęłam w progu kuchni i gryzłam marchewkę. To był Louis. Obrócił się w moją stronę.
-To Ty ! -pokazał palcem na mnie-zjadłaś mi ostatnią marchewkę w tym domu-powiedział podchodząc w moją stronę i się uśmiechał. Zaczęłam się powoli wycofywać. Louis przyspieszył w moją stronę, ale potknął się i wywalił na podłogę. Zaczęłam się śmiać i szybko wbiegłam na górę i '' wleciałam '' do pierwszego lepszego pokoju. Tym pierwszym lepszym pokojem okazał się być pokój Harrego, który jeszcze spał. Bynajmniej tak to wyglądało. Wskoczyłam na jego łóżko, a potem na niego.
-Harry, Harry... ratuj, Louis mnie goni-szarpałam go za kołdrę. On tylko popatrzył na mnie i zaczął się uśmiechać.
-trzeba było mu nie zabierać ostatniej marchewki-powiedział i przetrzepał głowę i zaczął się śmiać. Położył się z powrotem i przykrył poduszką głowę. Wskazał na drzwi od garderoby i powiedział '' Wejdź tam i czekaj ''. Zrobiłam tak jak powiedział. Weszłam do jego garderoby za drzwiami i przymknęłam je. Do pokoju prawdopodobnie wpadł Louis. Strasznie dyszał. Chyba rozglądał się po pokoju i mnie szukał, bo było słychać jak chodzi po jego pokoju.
-Harry, widziałeś może Ashley?-spytał Louis.
-hmm, tak w moich snach,a tak to nie-powiedział Loczek-a co przeskrobała coś-zaśmiał się Harry.
-TAK-krzyknął Louis-zjadła mi ostatnią marchewkę jaka była w tym domu-dokończył już spokojnym tonem
-tak, mi przykro. Ale teraz pozwól mi wrócić do pięknej krainy snów z Twoją jakże piękną kuzynką-powiedział Hazza, dostając prawdopodobnie poduszką od Louisa. Usłyszałam, że drzwi się zamykają, ale wolałam nie ryzykować i nie wychodzić z garderoby Harrego. Usłyszałam, że ktoś podchodzi do drzwi od garderoby. Drzwi powoli się otworzyły, a w nich zobaczyłam Harrego. Uśmiechniętego od ucha do ucha.
-dziękuję, że mi pomogłeś-powiedziałam przytulając Harrego
-nie ma za co, teraz mogę już wrócić do mojego pięknego ale nierealnego snu?-spytał z uśmieszkiem, odwzajemniając mój uścisk.
-no, nie wiem-wyrwałam się z jego uścisku i skierowałam się w stronę jego łóżka-Harry, Ty na prawdę o mnie śnisz?-spytałam siadając na jego łóżku i patrząc w jego stronę.

5 komentarzy:

  1. Świetne.
    Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. super blog ;)) czekam na nexta <33

    OdpowiedzUsuń
  3. super:) czekam na następny:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero znalazłam twojego bloga i już przeczytałam wszystkie rozdziały. Świetnie piszesz, czekam na kolejny ;>
    PS. Zapraszam do mnie: http://enjoy-fullness-of-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawy blog :D Zapraszam do siebie :) http://more--than--this.blogspot.com :) Mam nadzieję, że wpadniesz :)

    OdpowiedzUsuń